Filozoficzne rozważania o pięknie

Agata Graber trener emisji głosu

„Jakże piękna dziś pogoda” – myślałam, spacerując po pracy chodnikiem na Targówku. Po chwili jednak przyszła refleksja nad tym, dlaczego właśnie taką – z błękitem nieba, którego mogę percepcyjnie doświadczyć, z lekkim dotykiem wiatru, wyczuwalnym dzięki receptorom na skórze, ze śpiewem ptaków, który dociera do mnie dzięki słuchowi – pogodę określam jako piękną? Czyż nie jest to wizja nader egoistyczna, w której to, co spełnia moje oczekiwania, preferencje i cele, określam jako piękne i dobre? Niektórzy, nieźle władający łacińskimi sentencjami ludzie powiedzą „de gustibus non est disputandum” I mają rację. Jednak to zdanie przeczy całej naukowo – intelektualnej praktyce, w której ludzie, zwłaszcza ci ciekawsi, lubią dociekać, zgłębiać, analizować, porównywać i wysnuwać swoje wnioski. Zatem, być może o gustach się nie dyskutuje, ale tylko wtedy, kiedy się nie potrafi. Prawdopodobnie porywam się z motyką na słońce, chcąc polemizować z utrwalonymi, zapisanymi w annałach wiedzy powiedzeniami, ale robię to, bo mogę, bo lubię i chcę.

Zaczynam rozważać

Piękno jest niewątpliwie czymś, czego doświadczamy zmysłowo, naocznie, czasem nawet na „pierwszy rzut oka”. Oczywiście, utarła się również, głównie wśród ludzi rozsmakowanych w posługiwaniu się ironią, tradycja mówienia „no pięknie!” w chwilach, kiedy danej sytuacji do piękna daleko. Chcąc wyrazić frustrację, używają do tego celu słowa najmniej opisującego ich naoczne odczucie. Sama to robię, jednak z umiarem. I nieprzypadkowo użyłam tego słowa, bowiem – zgodnie ze zdaniem uznanych filozofów i teologów – umiar i umiarkowanie noszą znamiona piękna. Według św. Tomasza z Akwinu:„ Chociaż piękno idzie w parze ze wszystkimi cnotami, ponad wszystko jednak przypisuje się je umiarkowaniu. Z dwóch powodów, po pierwsze z racji ogólnej natury umiarkowania, którą cechuje pewna powściągliwa i właściwa proporcja, będąca podstawową cechą piękna (…). Drugim powodem jest to, że umiarkowanie powstrzymuje człowieka przed tym, co w nim najniższe, co ma cechy natury zwierzęcej (…), i dlatego najbardziej przyczynia się do tego, że człowiek staje się brzydkim” .

Umiarkowanie scharakteryzowałabym zatem jako inteligentne dopasowanie ekspresji do zastanych warunków zewnętrznych, przy wykorzystaniu wbudowanej w mózg człowieka technologii opanowania i kontroli. Jej nieodłącznym i jednym z podstawowych elementów jest kora nowa , która odpowiada między innymi za sterowanie czynnościami popędowo-emocjonalnymi. I rzeczywiście – jest to atrybut wyłącznie ssaków. Zatem nie bez powodu św. Tomasz z Akwinu uznał brak kontroli impulsu za element animalny, zwierzęcy, bowiem brak mu wdzięku wynikającego z opanowania.

Platon uznawał piękno za jeden z elementów trójjedni, w skład której wchodziły również dobro i prawda. Uważał piękno za ideę, która nie musi mieć fizycznej, naocznej, percepcyjnej reprezentacji. Ponieważ nie należy do świata fizykalnego, nie można go dotknąć, zniszczyć, zaingerować w jego strukturę. Piękno systematyzował w ujęciu gradacyjnym: cielesne jest mniej wartościowe, niż piękno duchowe. Idea piękna jest więc „pięknem samym w sobie”, a im bardziej fizykalne jego przejawy, tym mniej są znaczące i – tym samym – bardziej odległe od idei . W swojej „Uczcie” wskazywał, że człowiek percypuje piękno na zasadzie podobieństw. Najpierw, kochając jedno ciało, człowiek zużywa swoją energię na tę pojedynczą miłość, jednak, idąc przez życie, człowiek zaczyna dostrzegać podobne piękno również i w innych ciałach. To piękno duszy, które przebija przez to ciało. I – powiada Platon, że człowiek „potem więcej zaczyna cenić piękność ukrytą w duszach niż tę, która w ciele mieszka; toteż jeśli w kim duszę zdrową znajdzie, choćby nawet jej ciało nieszczególnie kwitło, wystarcza mu to, i kochać zaczyna, i troszczy się, i zno-wu takie myśli płodzi, i szuka, kto by też młodego człowieka rozwinąć potrafił” .

Zatem piękno ma nieodłączny związek z miłością. Nawiązujemy bowiem prywatną, emocjonalną relację z pięknem. Kochamy to, co określamy i identyfikujemy jako piękne. Sami chcemy znaleźć swoje miejsce w jego definicji. Zatem czym jest piękno? Czy piękno to doskonałość, perfekcja, naoczna właściwość obiektu, czy po prostu zbieżność z gustem, upodobaniami i pragnieniami odbiorcy?

Nawet autorzy tworzący Wikipedię, pod hasłem „piękno”, w jednym ze śródtytułów, zamiast napisać „definicje piękna”, podeszli to tego z większym umiarem i pokorą, decydując się na zatytułowanie tego śródtytułu jako „próby definicji piękna na przestrzeni wieków”. Oni wiedzą, że każda próba zdefiniowania piękna jest tylko próbą. To struktura, idea, cecha zbyt pojemna, pełna, boska, by móc ją „domknąć” w zwykłej definicji. Doświadczaniu piękna towarzyszy doznanie, wrażenie, swoiste doświadczenie „czegoś”. Czy to rzeczywiście – jak sądzili Grecy – tylko proporcja i układ? Pitagorejczycy byli zdania – wywodząc je z wyżej przedstawionego poglądu o proporcji – że piękno jest wobec tego obiektywne. Że jest pewien „wzór” na piękno i on się zawiera w widzialnej strukturze. Arystoteles z kolei twierdził, że pięknem, jest „wszystko to, co będąc dobrem, jest przyjemne”. Pełna zgoda.

Rozszerzając tę definicję również na to, „co przyjemne dla wzroku i słuchu”, otrzymuję potwierdzenie mojej subiektywnej percepcji pięknego śpiewu. Jako trenerka wokalna, wiem jak brzmi zdrowy głos. Każdy jeden, bez względu na wzrost, kolor skóry, narodowość, rasę, wiek emitenta dźwięku, ma zestaw cech, które pozwalają mi percypować go jako piękny. Są to alikwoty obecne w dźwięku, kiedy głos jest zdrowy. Moja obserwacja połączona z głęboką analizą pozwala mi stwierdzić, że każdy głos, którego używa się w sposób naturalny, posługując się do tego emisją zgodną z fizjologią narządu mowy, będzie percypowany przez ludzi jako piękny. Jednak nie postrzegamy głosów jako elementów oddzielnych od ich właścicieli. Na naszą percepcję ma wpływ nasze osobiste nastawienie do emitenta dźwięku. I w tym tkwi cały szkopuł i problem z ogólnym zdefiniowaniem piękna. Czy to, co widzimy/słyszymy/czujemy jest piękne, czy może nasza subiektywna interpretacja nadaje percypowanemu wrażeniu taką rangę?

Według Anthony’ego Shaftesbury’ego człowiek jest wyposażony w szczególnego rodzaju zdolność rozpoznawania piękna. Nazwał ją „zmysłem moralnym”, gdyż pozwala na percypowanie zarówno piękna jak i dobra, jako połączonych wartości estetyczno-etycznych. Doznanie estetyczne jest dla człowieka czymś w rodzaju swoistego, indywidualnego „objawienia”, na postawie którego może odkrywać prawdę o sobie i otaczającym go świecie. Upraszając – człowiek doświadczywszy piękna tworzy wzór na swój własny gust, sposób jego interpretowania i reprodukowania. Większość filozofów ma również zgodność w kwestii estetycznego doznania piękna – w większości przypadków jest ono uważane za przyjemne. Czy zatem nie upraszczamy piękna do czegoś, co po prostu ma zaspokajać nasze preferencje estetyczne i sprawiać nam swoją obecnością przyjemność? Czy funkcją piękna jest to, żeby po prostu na nas działać? Dlaczego definiujemy deszczową pogodę jako brzydką, zapach z kanalizacji jako przykry, a koleżankę, która nie ubiera się zgodnie z naszymi preferencjami jako „bezguście”? I dlaczego mówię o moim ukochanym, że jest piękny?

Piękno jako spójność

Myślę, że każdy człowiek mógłby spisać swoistą encyklopedię własnych oczekiwań. Każdy je ma. Oczekujemy od pogody, żeby była ładna, chociaż przecież nie mamy z nią obustronnej relacji, kontraktu. Nic jej nie dajemy. Jesteśmy biernymi odbiorcami. Dlaczego zatem oczekujemy? Rzeczywiście, poczułam olbrzymią przyjemność idąc w tę piękną pogodę chodnikiem na spacer. Poczułam wdzięczność wobec pogody, że taka właśnie jest. Uznałam ją za piękną, bo była zgodna z moimi oczekiwaniami i celami. Jakie były cele spaceru? Dużo witaminy D3, sporo spalonych kalorii, endorfiny i poprawione samopoczucie. Czy cel został osiągnięty? Bezapelacyjnie. Piękno pogody, które zostało przeze mnie wyinterpretowane ze spełnienia oczekiwań, spowodowało odczuwalną przyjemność, która z kolei wpłynęła na ogólne poczucie radości. Wiem jednak, że nie jestem odosobniona w moim odczuciu piękna pogody, mimo, że przecież „gust jest subiektywny”. Immanuel Kant twierdził, że piękne jest to, co podoba się „powszechnie, bezinteresownie i bezpośrednio” . Zdecydowanie pogoda podoba mi się bezinteresownie, bezpośrednio i moje subiektywne odczucie jest podzielane przez miliony ludzi.

Co zatem z tym gustem?

Słownik PWN jak zwykle przychodzi z podpowiedzią. On wie czym jest gust . Ja z kolei wiem, że go mam, niezależnie od tego, czy jest podobny do gustu sąsiadki czy koleżanki ze studiów. Rozumiem także, że na piękno patrzę przez filtr mojego gustu. Moim zdaniem „poczucie piękna” i „zmysł estetyczny” jest czymś, co w swojej filozofii Immanuel Kant próbował syntezować. Jest pewną wiedzą aprioryczną łączącą się z wiedzą aposterioryczną. Stykiem racjonalizmu i empiryzmu. Człowiek rodzi się z pewną dozą możliwości percypowania piękna, jednak, wskutek dorastania, edukacji, również tej w obszarze poznawania samego siebie, kształtuje swój gust. Dużą rolę odgrywa tu wychowanie , a w późniejszym etapie – samowychowanie . Zmysł piękna jest zatem uniwersalnie wpisany w ogólną świadomość gatunku, ponieważ każdy ma doznania estetyczne. To, że komuś coś się nie podoba, też nim jest. W końcu stanowi doznanie. Rozumiane łopatologicznie „bezguście” również jest przejawem gustu, chociaż może mniej zbieżnym z odczuciem ogółu czy osoby oceniającej.

Czy zatem rzeczywiście „o gustach się nie dyskutuje”? Ależ skąd! Dyskutuje się i to ile! Cały internet tonie w komentowaniu obłości czy kanciastości innych, nowych zębów, nowej twarzy, nowych, doczepionych włosów. Krytykujemy „brak naturalności” i „poprawki”, twierdząc, że nie są piękne, a tymczasem sami nie stronimy od maszynki do golenia, żeby jakoś w tę „naturalność” zaingerować, nie mówiąc już o dezodorancie. Jednak ludzka skłonność zaprzeczania oczywistościom i stawiania oporu przeciwko własnej naturze wygrywa. Poprawność polityczna odgrywa olbrzymią rolę w ludzkiej, ciągle kształtowanej rzeczywistości. Postrzegając osobę dużą, która nie pasuje do kanonów piękna, i definiując ją jako „grubą” w myślach, stosujemy funkcję tłumacza i eufemizujemy mówiąc na głos, że jest „puszysta”. Bo tak jest naszym zdaniem ładniej. Bo jest piękniej. Dokonaliśmy wyboru, a przed wyborem dokonaliśmy oceny. Oczywiście, w dalszym ciągu łudząc się, że przecież „nie oceniamy”, dokonujemy ocen na każdym kroku. O tym świadczy nasze każdorazowe westchnienie „jakie to jest piękne!”.

 

Zatem już wiem, za filozofami, mądrymi książkami i nawet dzięki własnej intuicji, że piękno jest „ideą”. Że jest czymś głębszym, gęstszym i potężniejszym, niż samo postrzeganie, bowiem stanowi sprzężenie tego, co postrzegane, z tym, co postrzega odbiorca. Jest czymś dużo więcej niż bodźcem dystalnym i proksymalnym, tworzy odczucie i wrażenie. Tworzy nawet uczucie. Piękno jest przyjemne, zdrowe i w wielu przypadkach odbierane jest powszechnie ( piękna pogoda, piękna kobieta, piękny mężczyzna, samochód, piękny dom). Psychologia postaci ( gestalt) zapewne tłumaczyłaby piękno jako coś więcej niż zbiór poszczególnych cech składających się na nie. Mam nawet własną definicję piękna. Jest nim dla mnie wszystko to, co wzbudza zachwyt. To, co zdecydowałam się kochać. Podświadomie bowiem człowiek chce kochać to, co jest piękne. Zakochujemy się i weryfikujemy. Porównujemy piękno zewnętrzne z resztą. I oceniamy. Czy warto. W deszcz kryjemy się pod dachem, albo parasolem, bo mokre krople nie wyczerpują znamion piękna, a nawet przeszkadzają. Ale pełnia księżyca jest przecież piękna zawsze. Tak samo jak ten wyjątkowy i najwspanialszy uśmiech ukochanego.

Agata  Graber

 

 

Literatura
https://pl.wiktionary.org/wiki/de_gustibus_non_est_disputandum
Suma Teologiczna II-IIae q 141 a2 rad3
https://hohol.pl/wp-content/uploads/2013/01/Wstep_do_filozofii_10.pdf
https://moskalik.at.ua/knygy_ph/M08_Estetyka_nowe.pdf
https://pl.wikipedia.org/wiki/Piękno
https://sjp.pwn.pl/szukaj/piękno.html
https://www.medme.pl/artykuly/kora-mozgowa-budowa-i-funkcje-za-co-odpowiada,88242.html
https://wolnelektury.pl/media/book/pdf/platon-uczta.pdf
https://www.edukator.pl/resources/page/platon/6864

https://sjp.pwn.pl/slowniki/gust.html
https://encyklopedia.pwn.pl/haslo/alikwoty;3867859.html
Nęcka, J. Orzechowski, B. Szymura (2006) Psychologia poznawcza, wyd. naukowe PWN, str. 279, 630
https://encyklopedia.pwn.pl/szukaj/poprawność%20polityczna.html

 

Dodaj komentarz

Mogą Ci się spodobać również:

Teoria podczas lekcji śpiewu

Z moim doświadczeniem w kontekście osobliwych metod nauczania śpiewu, których doświadczyłam powinnam prawdopodobnie przestać wierzyć w ludzi 😉 Jednak ja, jako istota przekorna i nad

Czytaj więcej »
Agata Graber trener emisji głosu