Psychologia długów. Pieniądze i hajs.

John Guccione www.advergroup.com z Pexels

( Wpis zawiera spojlery)

 

Czasem zwykły serial rozrywkowy może dostarczyć niezłego materiału do analizy psychologicznej, a takim właśnie serialem jest oparta na faktach nowość Netflixa „Kim jest Anna?”. W rzeczy samej nie jest oceniany najwyżej ( https://www.filmweb.pl/serial/Kim+jest+Anna-2022-852646.) , ale sama postanowiłam pozastanawiać się nie nad jego wartością artystyczno-merytoryczną, tylko nad samą psychologią długów, pieniędzmi, hajsem i ich mechanizmami.  Dla mnie postać Anny Sorokin to obraz mitomanki owładniętej wizją świetlanej przyszłości, chcącej zbudować snobistyczny klub-fundację ADF, która nie wystarczająco zaakceptowała rzeczywistość. Bowiem – zmiany nie mogą być czynione z „oporu” przed czymś, ale z akceptacją i zrozumieniem czemu one mają służyć. „Opór” powoduje cierpienie, a akceptacja daje wolność. Jednak większość ludzi akceptację utożsamia ze zgodą, a to dwie zupełnie różne rzeczy. Akceptacja w tym przypadku oznacza uznanie rzeczywistości takiej, jaka jest. Dalsze działania i ewentualne zmiany zależą od woli i chęci akceptującego. Ale, wracamy do Anny. Do pieniędzy.

Sorokin, czy Delvey – wszystko jedno, osoba ta sama, miała ciekawą przypadłość nie płacenia rachunków w hotelach i restauracjach. Dziwne, że najbardziej kojarzącym mi się z nią słowem, jest słowo „pieniądze”, chociaż przecież ich nie miała. Została okrzyknięta oszustką, bo w istocie – oszukiwała. Mitomania nie jest chorobą zakaźną i często bywa niewykrywalna. Anna obracała się w towarzystwie na ogół zamożnych ludzi, choć jej „przyjaciółki” do krezusek raczej nie należały. Pomieszkiwała u znajomych, korzystając z ich uprzejmości i gościnności. Uczyniła sobie żer z ludzkiej chęci pomocy i współczucia. Korzystała ze znanych mechanizmów psychologicznych. Potrafiła manipulować w bardzo młodym wieku. Przedstawiała się jako dziedziczka wielkiej, rosyjsko-niemieckiej fortuny, ale – oczywiście, jak to bywa w przypadku oszustów – na słowach się kończyło. Nie miała hajsu.  Potrafiła wykreować fasadę, wizerunek smacznej, znającej się na sztuce i biznesie młodej businesswoman, ubierała się gustownie u drogich projektantów, niewątpliwie poświęcała czas na samodokształcanie i zdobywanie niezbędnej wiedzy, by brzmieć wiarygodnie. Jednak – nie łudźmy się – miałaby to wszystko gdzieś, gdyby konto nie było puste, a opowieści o wielkiej, rodzinnej fortunie nie zostały wyssane z palca. Kiedy nie ma się hajsu, trzeba nadrabiać innymi przymiotami.

Nie było jej stać na bilet samolotowy, a przecież wybierała się z facetem a Ibizę, by spotkać się z osobą, której zasoby chciała zagarnąć. Jacht oznacza hajs, bo na jachtach są ludzie z hajsem. Co robić? Sprzedać chłopakowi historyjkę o tym, że ma na pieńku z ojcem, a – jak wiadomo – od niego zależą jej pieniądze, więc lepiej nie przeciągać struny. No i z tego powodu nie ma kasy na bilety. Co zrobił chłopak? Oczywiście – kupił bilety. Oba. Wydał swój hajs. I ten element w serialu najbardziej mi się podobał.  Mianowicie to, jak dobrze główna bohaterka rozumiała mechanizmy i gry, w które grają ludzie. A wystarczyłoby się chociaż trochę różnić od wszystkich, by uniknąć problemów. Po kolei.

Idziesz do knajpy, do której ktoś Cię zaprasza. Dla mnie jasnym jest, że najbardziej zawodnym elementem świata są ludzie i ich obiecanki, zatem zawsze jestem przygotowana na zapłacenie swojej części rachunku. Po prostu mam hajs na wyżerkę. Ktoś mógłby zapytać: „A jak nie wiesz do jakiej knajpy idziesz, bo ktoś cię zaprasza spontanicznie?”. Co wtedy? Wówczas, ponieważ zawsze mam przy sobie smartfon, używam google i szukam. Większość restauracji ma menu i cennik na stronie internetowej. Zapoznaję się i oceniam co mogę wybrać. To działanie trzeźwe i inteligentne. Człowiek powinien wiedzieć w co  ewentualnie się pakuje. Dodatkowo, kiedy już jestem w restauracji z zapraszającym mnie towarzystwem, to dostaję do ręki menu. Potrafię czytać. Liczyć też. Znam swoją wydolność finansową, więc – jakby co – nie mogę powiedzieć, że „nie wiedziałam”. Tak robi każda, poważnie traktująca siebie osoba. To nie jest brak zaufania, tylko mądrość i ostrożność. W skład szacunku do ludzi wchodzi również szanowanie ich zawodności. Niestety. Osoba myśląca przewiduje, więc jak są chmury, to bierze parasolkę, jak wybiera się na elegancką imprezę, to załatwia sobie zawczasu transport, a jak musi dojść kilkaset metrów piechotą, to bierze dodatkowo buty na płaskim. Zatem – wracając do serialu – śliczna koleżanka Anny, konsjerżka w hotelu, powinna zapłacić tylko za siebie, kiedy Anna „miała problem” z kartą. Po prostu. Wówczas rozwiałaby wszelkie wątpliwości względem swojej podejrzanej przyjaciółki. I ewidentną prawdą jest to, co powiedział jej chłopak: „Ludzie szastają kasą, żeby zrobić zasłonę dymną”. Sprawdza się to szczególnie w przypadku niektórych youtuberów. Wybierasz się z kimś do restauracji? Przyjmij za aksjomat to, że płacisz za siebie. Nawet, jeśli to ten ktoś Cię zaprasza. Unikniesz w ten sposób rozczarowania i jesteś panem/panią sytuacji. Nikt nie powinien obciążyć Cię kosztami za nie Twój posiłek. Restauracje bez problemu są w stanie podzielić rachunek. Kelner wie kto co zamawiał i często, przechodząc między stolikami kontroluje poziom zadowolenia klientów. Nie udawajmy, że jest inaczej. Kelner wie co jesz i pijesz.

„Problem z kartą”. To jest zdanie-pułapka. W czasach, kiedy można zapłacić blikiem, telefonem, szybkim przelewem, paypalem, zrobić przelew na numer telefonu, etc, „problem z kartą” nie jest problemem. Akcja serialu toczy się w 2017 roku z tego, co się orientuję. To nie lata dziewięćdziesiąte, tylko czas, który można określić jako „teraz”.  Stan konta da się sprawdzić na smartfonie w ciągu pięciu sekund. Kto nie ma apki swojego banku? 🙂 Jeśli ktoś z pustym kontem „zaprasza” Cię do restauracji to po prostu chce, żebyś zapłacił/zapłaciła. To proste. Jeśli już dasz się zrobić w konia i zapłacisz, żądaj zwrotu od razu, szybki przelew na telefon, a nie „później”. Panuj nad sytuacją.

Druga sprawa – wycieczki. Ktoś Cię zaprasza? Upewnij się, że zapłacił. Przy rezerwacji online otrzymuje się potwierdzenie. Wiem – robiłam to i takowe otrzymałam. W potwierdzeniu, które przychodzi na adres email są wszystkie szczegóły – daty, ilość osób, cena oraz wpłacone środki. To nie jest problem, żeby poprosić o takie potwierdzenie. I nie jest to ujmą. Osoba dbająca o swoje bezpieczeństwo tak robi. Jednak, mam wrażenie, w serialu ten wątek został albo skopany, albo rzeczywiście przyjaciółka zaproponowała Annie, że sama zarezerwuje miejscówkę, bo „w pracy ciągle coś dla kogoś rezerwuje”. Zrobiła to z własnej inicjatywy. Nikt jej nawet o to nie poprosił. Dodała oczywiście naprędce „potem oddasz mi kasę”, ale nie słyszałam potwierdzenia ze strony Anny. Jestem zdania, że wszelkie kwestie finansowe, pożyczki, powinny mieć formę pisemną. Wówczas, proponując spisanie zobowiązań i opatrzenie ich podpisami, weryfikujemy intencje pożyczkobiorcy. Oczywiście, są cwaniacy, którzy nawet spisując umowę, nie mają zamiaru zwracać, ale do takich doczepia się już nie pożyczkodawca, tylko kancelaria, sąd, komornik/policja etc. No i „czcigodne” nazwisko nieuczciwego pożyczkobiorcy może zostać niechlubnie uwiecznione w rejestrze dłużników, więc już kasiorki z innych źródeł nie dostanie, przyjdzie do skrzynki niejeden list „pisemny” z czerwonym nadrukiem, w domu „awanti” na cały blok, wstyd na dzielni, bo każdy z google korzysta, powszechna podejrzliwość, więc – skoro takiej rzeczywistości chce… 😉

Wracając do serialu i wątku wycieczki z przyjaciółkami. Jak nie masz zamiaru za kogoś płacić, to nie proponuj, że cokolwiek będziesz rezerwować. Nie dawaj nikomu dostępu do karty. Ale – jeśli już decydujesz się wyjechać – przygotuj się na to, że ludzie są zawodni. Przygotuj środki na zapłatę za siebie. Jeśli ktoś Cię zaprasza i nie płaci za Ciebie – możesz uznać to za niemiłe, nieżyczliwe, nie fair, nawet nieuczciwe. Ale pamiętając o tym, że ludzie są zawodni, zachowasz się z godnością i mądrze, jeśli po prostu to zaakceptujesz. Nie decyduj się na wyjazd gdzieś tylko dlatego, że ktoś za Ciebie płaci, bo to też nieuczciwe. Decyduj się tylko wtedy, kiedy rzeczywiście tego chcesz i kiedy masz gotowość, by ponieść koszty swojego pobytu i wyżywienia. Dbaj o swoje samopoczucie i komfort. Nikt nie ma obowiązku za Ciebie płacić. Ty też nie masz takiego obowiązku wobec innych. Nawet jeżeli sugerują swoim zachowaniem, że tego oczekują. Jak sobie z tym poradzić? Najlepiej zignorować, albo powiedzieć na głos „widzę, że chcesz, żebym zapłacił/zapłaciła za ciebie”. Obserwujesz reakcję. Zazwyczaj ludzie zaprzeczają, nie chcąc wyjść na interesownych. Czasem potwierdzają. Wtedy należy powiedzieć „nie, mój drogi/moja droga, nie umawialiśmy się na to. Płacę tylko za siebie”. Osoba, która jest w porządku, jest przygotowana, żeby za swoją michę zapłacić. Koniec. Jak jej nie stać, to zaprasza na kawę w domu. Albo na spacer. Nie oczekuj od kogoś czegoś, czego sam/sama nie chcesz dać. Bycie miłym należy oddzielać od finansów i interesów. Robisz komuś prezent bezinteresownie? Cudownie.

Zastanów się nad konsekwencjami. Dokonujesz rezerwacji na własne nazwisko. Masz z osobą zapraszającą tylko umowę „na gębę”. Podajesz dane swojej karty, albo robisz przelew. Wiadomo, że to do Ciebie będą kierowane wszelkie informacje na temat płatności i z Twojego konta „zejdą” środki. Jesteś gotów/gotowa, żeby proponować rezerwację? Zastanów się. Dlatego ława przysięgłych uznała, że serialowa Rachel nie została oszukana i że nie wyłudzono od niej pieniędzy.  Straciła, a potem – opowiadając tę historię i wydając książkę – zyskała z nawiązką.

Anna Sorokin/Delvey korzystała z cudzej gotowości do uprzejmości. Z cudzej inicjatywy. Z cudzej tendencji do interpretowania rzeczywistości w najbardziej wygodny sposób. Z braku asertywności. Z instytucjami takimi jak banki poszło jej gorzej, bo one wymagają dokumentów, potwierdzeń, umów. Najłatwiej poszło jej z ludźmi, którzy woleli myśleć, że jest uczciwa. To była ich strefa komfortu. Przez cały serial przewija się wątek słowa „no przecież”. „No przecież, gdyby nie miała pieniędzy, to nie mogłaby tego i tego”. Okazuje się, że mogłaby. Jesteśmy czasem za krótcy, by sprostać logice. Oszust manipuluje. Kiedy zadaje się mu konkretne pytanie, kluczy, nie odpowiada wprost. Dlatego nie wolno dać mu się zwieść. Nie wolno wdać się w grę, w którą próbuje wmieszać. Trzeba podejść do tego z dystansem i ze spokojem. Zadawać pytania. Wtedy traci  czujność bo widzi, że obrana strategia nie działa.

Serialowi daję 7/10, głownie z racji dobrego opracowania i pokazania psychologicznego wymiaru tych oszustw. Po bohaterach widać, że intuicja im mówi „pakujesz się w  kłopoty, nie rób tego”, ale wolą słuchać zwodniczego rozumu. Trzeba pamiętać o tym, że rozum bywa durniem i gada głupoty. Psychologiczny wymiar długów pustoszy pożyczkodawcę, zatem po co dawać?  W ciekawy sposób jest też ukazana mitomania, bo ma się wrażenie, że Anna sama uwierzyła w swoje kłamstwa.

 

Agata Graber

Dodaj komentarz

Mogą Ci się spodobać również:

Teoria podczas lekcji śpiewu

Z moim doświadczeniem w kontekście osobliwych metod nauczania śpiewu, których doświadczyłam powinnam prawdopodobnie przestać wierzyć w ludzi 😉 Jednak ja, jako istota przekorna i nad

Czytaj więcej »
John Guccione www.advergroup.com z Pexels